Pojawiła się znikąd. Wyrosła
przed nimi niczym zjawa. Amber cicho krzyknęła, gdy pasy bezpieczeństwa wpiły
się w jej skórę, podczas gwałtownego zakrętu. Niewiele brakowało, a potrąciliby
tą kobietę.
Samochód wykonał obrót o sto
osiemdziesiąt stopni, wjeżdżając przy tym na sąsiedni pas. Amber odetchnęła z
ulgą, gdy koła samochodu zapiszczały na pustej jezdni.
Nie mogła pojąć, co się stało.
Przez chwilę miała nadzieję, że jest to tylko sen. Zerknęła kątem oka na
rodziców. Jej ojciec nadal obiema rękami mocno trzymał kierownicę, chociaż
samochód już od dobrych kilku chwil stał nieruchomo w miejscu. Matka zrobiła
się biała jakby za chwilę miała zemdleć, jednak to właśnie ona pierwsza
otrząsnęła się z szoku. Odchrząknęła i zaczęła wychodzić z auta. Jednak Amber
nie była pewna, czy chce opuszczać samochód. W środku pomimo obezwładniającego
lęku, czuła się względnie bezpiecznie, tym bardziej, że dziewczyna nie
zdradziła dotąd najmniejszego zainteresowania samochodem. Ale w końcu ciekawość
wzięła górę nad strachem i poszła śladem rodziców, który już, co prawda w
ślimaczym tempie, wyszli z samochodu i stanęli przed tą dziewczyną. Nie
uczynili jednak żadnego gestu w jej stronę, najwidoczniej czekali aż ona wykona
pierwszy ruch.
A ona sprawiała wrażenie, jakby
zupełnie ich nie zauważyła. Nadal w tym samym miejscu, patrzyła prosto przed
siebie. Była bardzo blada, ubrana w sukienkę. Kiedyś prawdopodobnie miętową,
teraz całą oblepioną pyłem, błotem i… krwią? Amber podeszła bliżej, aby się
upewnić. Tak, miała rację. Na sukience była krew. Mało tego. Ona cała była we
krwi. Jej kruczoczarne włosy, kiedyś zapewne przepiękne, teraz były całe mokre,
rozczochrane i… tak, no oczywiście. Krew. We włosach także ją miała. Nogi całe
posiniaczone, a stopy bose.
Amber przyszło do głowy, że ona
przypomina jakąś postać rodem z horrorów samego Stephena Kinga. Jednak, kiedy
przyjrzała się jej twarzy, szybko odrzuciła tą myśl. Jej twarz... Nie umiała
stwierdzić, o co jej właściwie chodzi, ale twarz tej kobiety była wyjątkowa.
Przywodziła na myśl prędzej oblicze anioła, niż jakiejkolwiek upiornej istoty.
- Halo? Słyszysz mnie? – Matka
Amber najwidoczniej straciła cierpliwość i próbowała zwrócić na siebie uwagę
dziewczyny. Zupełnie nieskutecznie.
Nieznajoma nadal patrzyła
nieobecnym wzorkiem przed siebie. Amber zerknęła w tym samym kierunku, jednak
nie dostrzegła tam niczego niezwykłego. Jednak ona usilnie tam patrzyła,
zupełnie jakby widziała tam coś niewidzialnego dla oczu Amber. A jej oczy… Oczy
miała już zupełnie niezwykłe. Prawe niebieskie, lewe szaro-zielone. Hipnotyzujące.
Amber nie mogła oderwać od nich wzorku... Mieniły się tysiącami kolorów, od
kiedy tylko się w nie uważnie wpatrzyła. Wydawało się jej jakby dostrzegała
nich cały wszechświat. Ale zaraz... Ona płacze! Amber przeklęła samą siebie w
duchu, że tego wcześniej nie zauważyła. Dopiero teraz dojrzała łzy spływające
po jej policzkach.
- Co do licha ciężkiego? – Z
zamyślenia wyrwał Amber głos jej ojca.
- Ona płacze – wypaliła
bezmyślnie.
- Zupełnie tak samo jak Sutter w
samochodzie – dodała cierpko jej matka. Rzeczywiście. Do uszu Amber doszedł
głos cichego łkania jej brata.
Nastała niezręczna cisza. Nikt
nie wiedział, co powinni dalej zrobić. Dziewczyna nadal nie zdradziła
najmniejszego zainteresowania ani Amber, ani jej rodzicami. A przecież o mało
jej nie potrącili! Gdyby stanęła pół metra bliżej… Nie, Amber wolała o tym nie
myśleć.
Ciche łkanie Sutter w samochodzie
przerodziło się w głośny ryk, jaki potrafi wydać z siebie tylko roczne dziecko,
gdy odkryje, że jest samo, jednak nikt nie kwapił się, aby pójść uspokoić
malca.
- Chyba powinniśmy wezwać
pogotowie – bąknęła w końcu Amber. Sprawdziła godzinę. Była 01:37.
- I policję – zgodził się jej
ojciec, po czym odszedł na bok wykonać telefon.
Jednak ani policja, ani pogotowie
nie dotarły. A rano dziewczyna zniknęła.
Tata Amber przestawiał samochód
na pobocze, jej mama zajęła się dzieckiem. Amber została sama z tajemniczą
nieznajomą. Nie wiedziała, co ma zrobić. Próbowała coś powiedzieć, ale słowa
nie chciały przejść jej przez gardło. Coraz bardziej utwierdzała się jednak w
przekonaniu, że dziewczyna rzeczywiście patrzy na coś konkretnego. Spróbowała,
więc starej sztuczki. Popatrzyła w kierunku, w który ona usilnie się
wpatrywała, a potem z powrotem na nią. A za sekundę gwałtownie odwróciła głowę.
Miała rację! Tym razem to zobaczyła.
To było jakby przejściem do innego
wymiaru. W miejscu gdzie jeszcze przed chwilą Amber widziała drogę nad morze,
teraz były drzwi. Drzwi. Na środku ulicy! Ogromne, masywne, złote, niczym wrota
zamku. Miały z dobre pięć metrów wysokości, a szerokość ulicy. Dookoła nich
„wisiały” chmury! Całość jarzyła się blaskiem. Sprawiały niesamowite, magiczne
wrażenie. Amber przyszło na myśl, że tak pewnie wygląda wejście do nieba.
Ale przecież to była droga!
Niemożliwe, żeby nagle z powietrza wyrosły sobie drzwi! Zamrugała kilka razy i…
Zniknęły! Pustka. Znowu widziała niekończącą się ulicę. Ale one tam były! Wiedziała.
Wiedziała, że były. Widziała je! Widziała drzwi. Drzwi, w które tak usilenie widocznie
musiała się wpatrywać się ta dziewczyna. Ciekawe tylko, dlaczego? I dokąd one prowadziły…?
- Amber zostaw go! Chodź to
samochodu. Już nic mu nie pomożesz. – Głos ojca wyrwał Amber z odrętwienia. Odwróciła
się w jego kierunku, kiedy zamarła w pół kroku… Zostaw go? Nic mu nie pomożesz? O kim on mówi? I jak to nie pomożesz?
Przecież ta dziewczyna może potrzebować lekarza!
Poczuła, że czyjeś ramiona ją
obejmują. Odwróciła się i zobaczyła zatroskaną twarz swojej matki.
- Kochanie, chodź do samochodu.
Tato już zgłosił wypadek. Nic już nie pomożesz temu biednemu zwierzęciu. Nie
miało szans. Wpadło nam prosto pod koła.
Co? O kim ona mówi? Jakie
zwierzę?! Przecież na drogę wybiegła (Amber założyła, że dziewczyna wybiegła na
drogę, bo przecież skądś musiała się tam pojawić!) dziewczyna, ale jej ojcu
udało się w porę zahamować! Nie potrącili jej.
Amber spojrzała w stronę, gdzie jeszcze
przed chwilą widziała tą dziewczynę i zamarła. Na drodze leżał jeleń. Martwy
jeleń, poprawiła samą siebie. Jego zdecydowanie coś potrąciło, bez wątpliwość. A
po dziewczynie nie było ani śladu. Ale nie tylko to ją zszokowało. Przecież jak
sprawdzała godzinę, a nie mogło to być dalej niż dwadzieścia minut temu, była 01:37.
A teraz przed sobą mogła obserwować wschód słońca! To niedorzeczne! Gdzie jest
dziewczyna?! I skąd u licha ciężkiego wziął się ten jeleń?
- Amber, spójrz na mnie. Co się
stało? – Mama zmusiła ją by spojrzała jej w oczy.
- Ta dziewczyna… gdzie ona jest?
– Bąknęła w końcu.
- Jaka dziewczyna? – Jej
rodzicielka zdawała się być w autentycznym szoku, jakby rzeczywiście nigdy
żadnej dziewczyny tu nie widziała.
- Co… Co się stało? – Słowa z
trudem przechodziły Amber przez gardło.
- Kotku, jesteś w szoku. To
zrozumiałe. Posłuchaj mnie – matka położyła ręce na jej ramionach i z głęboką
troską wręcz wymalowaną na twarzy uporczywie patrzyła jej w oczy. - Jakieś dwadzieścia
minut temu pod koła wbiegł nam jeleń. Pojawił się znikąd. Tata próbował
oczywiście go ominąć, ale nie dał rady. Z trudem udało mu się zapanować nad
samochodem. Zwierzę po prostu nie miało szans. Od razu zgłosiliśmy wypadek. A
ty wyszłaś z samochodu, stanęłaś tutaj i tak stoisz już przez prawie
dwadzieścia minut. Chodź - mówiąc to objęła ją ramieniem. – Wróćmy do
samochodu. Zaraz będzie tutaj pomoc.
Amber ledwo zauważalnie skinęła
głową i pozwoliła się zaprowadzić matce do auta.
- Jezu Amber, wszystko w
porządku? Jesteś cała biała. Wyglądasz jakbyś widziała ducha! – Wykrzyknął
zdumiony jej ojciec, gdy otwierał przed nią drzwi samochodu.
Amber słabo się uśmiechnęła mimo
woli. Nie ducha tato, nie ducha. Widziałam anioła, odpowiedziała mu w myślach.
Bo Amber wiedziała, że ją
widziała. Ta dziewczyna tam była. I widziała drzwi. Drzwi, które wyglądały
jakby prowadziły do nieba i dziewczynę o anielskiej twarzy.
Wrota nieba i anielica.
Tylko skąd ta krew?
~ ~ ~
W sumie powinnyśmy o tym napomknąć już dawno, ale ciii.... XD
To jest dalsza część prologu, 3/5 :3
Cudne cudo!
OdpowiedzUsuńDziękujemy^^
Usuń~ Mell & Hazel
Jezu, ale mnie zaciekawiła ta historia. Dawajcie szybko czwórkę. xx
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękujemy bardzo :3
UsuńKolejny fragment dodamy najprawdopodobniej jutro ^^
~ Hazel & Mell
Hazel, naprawdę Ci dziękuję, za to, że poleciłaś mi Waszego bloga przez aska. Jestem pozytywnie zaskoczona i bardzo zaintrygowana. Gdy już myślisz, że wszystko wiesz, wydarza się coś, co odbiera mowę, nakazuje myśleć w schemacie "co będzie dalej, co będzie dalej?" Pojawiają się duchy/ nie duchy, zjawy, anioły i to w oryginalny sposób. Bez zapowiedzi ukazują się, a następnie znikają, mącąc w głowach, jakby mieli na to pozwolenie. Jestem cholernie zaintrygowana! Wszędzie sekrety, tajemnice. Różne wątki, bohaterzy, spleceni jedną nicią, która nakazuje im się spotkać. Wszystko pisane ładnym stylem, który trafia do czytelnika, co jest kolejnym plusem. Od dawna szukałam dobrego bloga i wiem, że na takiego trafiłam. Blog, który, choć dopiero zapuszcza korzenie, pokazuje, że wyrośnie z niego okazałe drzewo. Nie uschnie, tylko będzie kwitło z każdym dniem, coraz bardziej. Chylę głowy przed Wami. Wasze pomysły naprawdę mnie zaintrygowały i z przyjemnością będę odliczała godziny do następnej części. ;* ;))
OdpowiedzUsuńP.S - Jejku, Niall z 1D jest jednym z bohaterów! ♥ Teraz już w 100 procentach jestem Wasza dziewczyny <3
P. S - Jeślibyście chciały, to możecie dodawać do rozdziałów trochę grafiki np. rozpoczynać każdy z nich jakimś gifem, który, w mniejszym lub większym stopniu, naprowadzałby na to, co będzie w danym fragmencie opowiadania. To tylko taka podpowiedź, nie musicie jej stosować. Już i tak jest genialnie ♥
Jejciu, dziękujemy :') Baardzo Nam miło :3
UsuńPS. Co do obrazków/gifów... całkiem dobry pomysł! c;
~ Hazel & Mell
Cudocudocudo *.* nareszcie, wchodzę o 01:40 na bloggera i jest nowy wpis (tak, od 4 godzin. ślepa jestem ;-; XD). Bella everywhere, skąd na niej tyle krwi? No bo z tego jednego chłopaka (jak mu tam było?) to by się chyba aż tak nie zabrudziła? XD Wciągnął mnie Wasz blog, po każdym rozdziale (czy tam po każdej części prologu) jestem jeszcze bardziej ciekawa co będzie dalej *.* Mam nadzieję, że jak się skończy przerwa świąteczna to nie stracicie weny, bo to by było okropne :-: Może mi trochę odwala (jako że już 2 w nocy) ale serio uwielbiam tego bloga!!! >.> No... to ja chyba pójdę spać (żartuję, muszę jeszcze przeczytać inne blogi XD). No nie ważne. Tak czy inaczej rozdział był świetny i już czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńHah, dziękujemy <3
UsuńAm.. weny może nie, ale nie obiecujemy jak będzie z czasem ;--; Ale będziemy się starać wstawiać na bieżąco ^^
~ Mell & Hazel
Hmm... Okay Aaron, spokojnie, nie lunatykowałeś. Coś po prostu jest w powietrzu, od czego ludzie omam (czy omamów?) dostają... o.O
OdpowiedzUsuńPodoba mi się! :D Jest tajemniczo, ciekawie... Oby tak dalej! :D
Błędów znów nie wyłapałam ;)
Czekam na kolejną część prologu! :D
PS. Serdecznie zapraszam do mnie:
http://dark-forbidden-love.blogspot.com
oraz
http://demon-can-be-angel-too.blogspot.com
Już niedługo pojawią się pierwsze rozdziały, a na razie są prologi ;) Liczę na SZCZERY komentarz od was :D
Hyh, dziękujemy bardzo <3
UsuńW wolnej chwili zajrzę na blogi ^^
~ Hazel