-
Jak to, to nie jest on?! Przecież
mówiłaś, że te czarownice...
-
Tak, wiem, co mówiłam. Ale myliłam się! Okay? Każdy się może pomylić mamo!
-
Ale nie ty, moja droga. Przynajmniej nie powinnaś. Szczególnie w tak ważnej
sprawie - już nie krzyczała. Mówiła cichym, przesadnie spokojnym głosem,
starannie wymawiając każde słowo. Elizabeth nie znosiła, kiedy jej matka
uderzała w taki ton. Przecież to nie była jej wina! Ma tylko siedemnaście lat,
nie może wiedzieć wszystkiego!
-
Mamo… – Elizabeth podjęła ostatnią próbę. Jeśli teraz nie uda jej się jakoś
udobruchać matki, czeka ją najprawdopodobniej najdłuższe, najnudniejsze i
najgorsze kazanie w życiu. – Przepraszam. Wiem, powinnam być mądrzejsza,
bardziej się przykładać. Pokazałam mu zdjęcie Belli, przedstawiając ją, jako
moją kuzynkę, a on nie okazał żadnego zainteresowania! Żadnego mamo! To nie
może być on… Tylko, że ja naprawdę byłam pewna, że to on. Ta cała Mellanie na
krok go nie odstępowała! Dokładnie tak jak…
-
Mellanie?! – Tym razem to matka jej przerwała. - Elizabeth, za tym chłopakiem
Jakkolwiek-mu-tam-jest…
-
Niall mamo, Niall! To naprawdę tak trudno zapamiętać?
-
Po pierwsze: nie krzycz na mnie. Po drugie: nie przerywaj mi. Po trzecie: daruj
sobie ten sarkazm. Po czwarte: za tym chłopakiem łaziła Mellanie, czy wszystkie
wiedźmy?
-
No w sumie to głównie Mellanie… Znaczy się…
-
Tak kochanie? – Elizabeth stwierdziła, że jednak zdecydowanie wolała
akcentowanie każdego wyrazu, niż ten przesadnie milutki głosik.
-
No… nigdy tak naprawdę nie widziałam, żeby Niall łaził z wiedźmami, gdy nie
było przy nich Mellanie, ale…
-
ELIZABETH CHARLOTTE WHITE! Kiedy ty wreszcie zaczniesz myśleć? Nie przyszło ci
do głowy, że po prostu ten twój cały Niall podoba się tej wiedźmie?! Nie, nic
już nawet nie mów. Po prostu bądź z łaski swojej na chwilę cicho i zastanów się,
kto to naprawdę może być.
Elizabeth
zaczęła w myślach przeglądać listę chłopaków uczęszczających do Culveer School. Jej matka w tym czasie po prostu
stała i się na nią gapiła, co chwila orientacyjnie spoglądając na zegarek i
przewracając oczami. Dziewczyna próbowała się skupić, jednak nic nie mogła
poradzić na to, że nikt nie przychodził jej do głowy. Do tej pory była święcie
przekonana, że to Niall, bo te wiedźmy tylko za nim chodziły. Na nikogo więcej
nie zwracały uwagi. No, oczywiście poza Amber.
-
Aaron! – Wyrwało się Elizabeth. Z początku własna lekkomyślność przeraziła ją
samą. To imię po prostu wpadło jej do głowy, gdy pomyślała o Amber, ale… Nie
miała żadnych podstaw żeby uzasadnić. A jeśli i tym razem zawiedzie, matka na
pewno nie pozwoli jej dłużej zostać w Culveer School, wyśle ją, aby pobierała
nauki u ciotki, tym samym pozbawiając Elizabeth szansy na realizację jej planu.
Nie, nie może tym razem zawieźć, inaczej wszystko stracone. Choć z drugiej
strony, to mógł być naprawdę Aaron. Amber sprawiała wrażenie bardzo z nim
zżytej, a wątpliwe by w zupełności zaufała komuś, kto nie ma pojęcia o jej…
darze. W gruncie rzeczy Elizabeth nie miała też innego pomysłu. Postanowiła
postawić wszystko na jedną kartę.
Od
matki nie doczekała się żadnej odpowiedzi, pomijając ponaglającego ruchu ręką,
co prawdopodobnie miało być dla niej zachętą do uzasadnienia wyboru.
–
Aaron Williams. Chodzi z nami do klasy. Bardzo przyjaźni się z Amber. Wprawdzie
wiedźmy nie sprawiały nigdy wrażenia jakiegokolwiek zainteresowania tym
chłopakiem, ale możliwe, że jeszcze nic nie wiedzą. Albo ukrywają, że wiedzą.
Nie wiem, ale to naprawdę może być on. Sama mówiłaś, że Amber nie zaufa obcej
osobie. A Aaronowi ufa i to bardzo.
-
No dobrze Elizabeth, miejmy nadzieję, że tym razem się nie mylisz. W przeciwnym
razie wiesz, co cię czeka. – Oj tak, Elizabeth wiedziała aż za dobrze. Matka
wyśle ją do ciotki, które mieszka w USA! Normalna nastolatka zapewne skakałaby
z radości, oraz dołożyła wszelkich starań żeby zamieszkać u domniemanej ciotki,
ale nie Elizabeth. Przecież mieszkając hen daleko za oceanem nijak nie będzie
mogła pomóc Clancy’emu. Ich plan legnie w gruzach, trzeba będzie pożegnać się z
marzeniami o wiecznej mocy. Swoją droga, już dawno nie dostała żadnej
wiadomości od Clancy'ego... Ciekawe, co tam u niego? Udało mu się rozkochać w
sobie tą przeklętą Ravene? Oczywiście, że tak. Przecież z takim wyglądem nie ma
najmniejszego problemu. Wystarczy, że się uśmiechnie. Ten jego uśmiech każdą by
powalił z nóg. Ale Elizabeth i tak postanowiła wysłać do niego wiadomość przy
najbliżej okazji. Tymczasem musiała skupić się, aby całą uwagę poświęcić słowom
matki.
-
… Po prostu wlej Aaronowi miłosny napar z twoim włosem do napoju. Nie mamy
czasu, żeby znowu bawić się w powolne zauroczenie, niech się od razu w tobie
zakochała i lata koło ciebie jak piesek. Tego teraz potrzebujemy. On mu cię
bezwzględnie słuchać. A, i Elizabeth. Zapomnij o tym Niallu. Nie chce o nim
więcej słyszeć, a ty masz się od niego trzymać z daleka. I anuluj działanie
wywaru, jasne?
-
Oczywiście, jak sobie życzysz mamo. – Elizabeth starała się przybrać
najbardziej pokorny głos, na jaki ją było stać. Oczywiście, że wleje Aaronowi
napój, w tej kwestii jak najbardziej zgadzała się z matką. Ale nie ma mowy, że
odpuści Nialla. Ten chłopak już jest w niej zakochany po uszy, a wywar działa
dopiero dwa tygodnie. On może się jej jeszcze przydać. Szczególnie, że podoba
się Mellanie. Nie, nie mowy, że zrezygnuje z takiej cennej przewagi.
~ ~ ~
No i to byłby już cały prolog :3
Co o nim sądzicie? c;
Świetny *.* i tak niewiele rozumiem :') W sensie z tym całym darem i szukaniem Aarona XD no ale pewnie jeszcze się ogarnę ^.^ Rany, uwielbiam Waszego bloga ;) genialnie piszecie!
OdpowiedzUsuń"...niech się od razu w tobie zakocha i lata koło ciebie jak piesek" - ten ból kiedy zamiast "piesek" czytasz "piasek" >-<
No, to ja już czekam na kolejny :> jeszcze raz gratulejszn, bo piszecie jak zawodowcy XD
Hah, dziękujemy <3
UsuńDo zawodowców nam trochę brakuje, ale baardzo dziękujemy :3
~ Mell
Jakieś takie dziwne.Przypomina mi to takie opowiadanie mojej parabatai..ty to nie kopia lub fałszerstwo? :)))
OdpowiedzUsuńEn XDDDDDDDD
Usuń~Mell
Moim zdaniem to jakieś podrobione :))) Napiszcie VIA albo was zgłoszę oszókistki :))
UsuńEn, ciotko jedna xDD :')
Usuń~ Hazel
Genialny prolog ^^ Świetnie piszecie ;3 Pozdrawiam Gabriel :***
OdpowiedzUsuńHah, dziękujemy Gabrielu :')
Usuń~ Ezekiel xD
Świetne *-*
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się pomysł podzielenia prologu na pięć części. Również kilka pytań krąży mi po głowie, ale miejmy nadzieję, że w dalszej części się rozpłyną. Zazdroszczę Wam talentu i życzę powodzenia i weny, bo to chyba najważniejsze, a no i zostaję z Wami na dłużej! ^-^
Jeśli miałybyście chwilkę czasu, zapraszam do mnie c:
http://walka-trwa-do-konca.blogspot.com/
Aj, no tak, wena zdecydowanie najważniejsza :')
UsuńDziękujemy i na pewno wpadniemy :3
~ Hazel
Ledwo skomentowałam jeden post, a to pojawił się kolejny i jeszcze kolejny. Szalejecie dziewczyny, ale bardzo mi się to podoba, bo nie dajecie o sobie zapomnieć! ;)) W mojej głowie krąży wiele myśli, pytań i jestem ciekawa, kiedy udzielicie mi na nie odpowiedzi. W każdej części prologu dowiedziałam się czegoś innego, a każda następna wiadomość intrygowała bardziej, intrygowała mocniej. Robicie wszystko, by zaciekawić, rozsiewacie wokół siebie magię, która przyciąga i mówi "Przeczytaj". Ulegasz jej, ale nie z przymusu, tylko ze świadomością, że będzie warto. I jest. Cały prolog był świetny i już nie mogę się doczekać, co pokażecie w rozdziale! Czekam na to z wielką przyjemnością! ;* I wybaczcie, że mój komentarz jest krótszy od poprzedniego, choć obiecałam coś dłuższego, ale świadomość, że jutro trzeba iść do szkoły odbiera mi wszelką siłę. Powodzenia dla Was na ten jutrzejszy trudny dzień! ♥
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo ! <3
UsuńTobie także powodzenia w szkole, musimy jakoś przebrnąć... to pół roku XD
~ Hazel
A ja powiem tyle: CZUDO!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDziękujemy! :3
Usuń~ Hazel & Mell