niedziela, 4 stycznia 2015



***

- Mówię wam, ona musiała ją widzieć! – Hazel celowo podkreśliła słowo musiała. W rozmowach z jej przyjaciółkami wiele rzeczy należało dokładnie podkreślić. A po chwili głośno westchnęła i dodała: - Mai, jeśli już musisz, lewituj sobie tymi książkami do woli, ale proszę, na miłość boską zostaw mojego kota w spokoju!
Maia w odpowiedzi tylko parsknęła, a potem gwałtownie przesunęła wskazującym palcem prawej dłoni w z góry do dołu i wszystkie książki, które jeszcze przed chwilą fruwały sobie w powietrzu gwałtownie opadły na dół. Kota spotkałby taki sam los, gdyby Hazel w porę nie asekurowała jego upadku podmuchem wiatru. Gdy tylko łapy kota dotknęły podłoża, rzucił poirytowane spojrzenia Mai, a potem obrażony wskoczył na fotel, zwinął się w kłębek i zasnął.
- Naprawdę nie rozumiem tego kota. Bella to przecież uwielbia – wtrąciła En znad książki.
- Wiesz Enchanted, nie każdy kot lubi sobie polatać. To zrozumiałe. Widocznie Woody należy do tej normalne części, która jednak preferuje czuć grunt pod nogami – rzuciła Mellanie.
- Dobra, dobra, przejdźmy do istotniejszych rzeczy, niż upodobania naszych kotów. O co chodzi Hazelek? – spytała En.
- No, więc byłam teraz na tym kółku z historii – zaczęła Hazel. – Oglądaliśmy jakiś film o królowej Francji, przynajmniej tak mi się zdaje, że to było o królowej Francji. W każdym razie, dzięki moim pewnym… umiejętnościom, nasza droga Amber zamiast widzieć aktorkę grającą córkę królowej, widziała…
- HAZEL! – wykrzyknęła Enchanted. – Chyba nie chcesz powiedzieć, że zmieniłaś w filmie wygląd aktorki, tak, że zamiast niej wszyscy widzieli Belle?!
- Niee… Belle widziała tylko Amber…
- Hazelek, chyba się umawiałyśmy, że nie czarujemy w szkole? Oh, nie patrz tak na mnie! - dodała En widząc rozbawioną minę przyjaciółki. - To była wyjątkowa sytuacja, a poza tym… przecież tego pokoju tak naprawdę nie ma w szkole!
- Owszem siska, tego pokoju nie ma w szkole, ale ogień, który tutaj, całkiem przypadkowo oczywiście, rozpaliłaś był jak najbardziej w szkole – wtrąciła Maia, chichocząc.
- Ja mam tylko nadzieję, że mówiąc o Belli, macie na myśli Izabellę, a nie tą kotkę. Bo jeśli Amber w filmie zobaczyła człowieka z kocią głową to… Ale jeśli mowa o Izabelli, to naprawdę nie widzę problemu. Przecież dzięki temu wiemy, że miałyśmy rację. Choć Hazel, En ma słuszność. To było dość głupie.
- Dobra, dajmy temu już spokój. Jak zareagowała Amber? – spytała Enchanted.
- No więc z początku nijako. Ale jakoś tak w połowie filmu zaczęła, co chwila mrugać. Ten cały Aaron od razu zaniepokoił się, czy coś jej czasem nie wpadło do oka – Hazel zaśmiała się. – Potem długo już nie wytrzymała. W pewnym momencie po prostu zerwała się z krzesła i wyleciała z klasy.
- Fajnie, czyli mamy pewność, że ją widziała. Właściwie od początku byłyśmy tego prawie pewne, ale dobrze, jest potwierdzenie. Tylko nadal pozostaje pytanie: co dalej?
W odpowiedzi na swój wywód Mellanie oberwała poduszką od Mai.
- Mell, rozchmurz się trochę – Hazel objęła przyjaciółkę ramieniem. - To jeszcze nie koniec świata, że Niall zaprosił tą Jak-jej-tam na bal.
- Elizabeth.
- Tak, dziękuję Enchanted – rzuciła Hazel z rezygnacją.
- Oh, no już. Użalać się nad sobą możecie równie dobrze potem. Teraz musimy się zająć sprawą Belli. Uważam, że powinniśmy powiedzieć Amber prawdę. Całą prawdę.
- ZWARIOWAŁAŚ En?! – Wykrzyknęła Maia, podchodząc do siostry. – Czyś. Ty. Do. Reszty. Zwariowała? – Po każdym wypowiedzianym wyrazie dzióbała Enchanted palcem w brzuch. – Co mamy jej niby powiedzieć? „O hej Amber, słuchaj jesteśmy czarodziejkami, wiesz tak jak Hermiona z Harry Pottera, a tak przy okazji to widziałaś ducha naszej przyjaciółki i chcemy żebyś pomogła nam ją ożywić”? Przecież ona będzie kazała nam pójść się leczyć!
- Wcale nie zwariowałam – odpowiedziała spokojnie En. – Posłuchajcie mnie, Amber najprawdopodobniej wie, że widzi więcej niż zwykli ludzie. Przecież musiała się zorientować, że Bella nie jest człowiekiem! A jeśli chcemy żeby nam pomogła, ona musi nam zaufać. A nie zaufa, jeśli będziemy ją okłamywać.
- En ma niestety rację. Poza tym… No proszę was, kto nie lubi Harry’ego Pottera?
- Wiele osób Hazeluś. Ale miejmy nadzieję, że Amber akurat lubi. Bo inaczej będziemy mieć jeszcze większy problem przekonać ją, żeby nam uwierzyła i zaufała – odpowiedziała ponuro Mell.

~ ~ ~

Troszkę spóźnione, ale jest :3
W dalszej ciągu prolog, 4/5 ^^

5 komentarzy:

  1. Ciekawy rozdział, ogólnie podoba mi się twój blog i pomysł, ciekawie piszesz. czekam na kolejny rozdział :)
    Zapraszam też do mnie ;) - http://itsnoteasydear.blogspot.com/#_=_ //@caareer (z aska)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo, na pewno zajrzymy :)
      ~Mell &Hazel

      Usuń
  2. Jej *.* "No proszę was, kto nie lubi Harry’ego Pottera?" DOKŁADNIE ^.^ świetny rozdział, teraz lecę nadrobić ten nowy ;)

    OdpowiedzUsuń